Per Fumum fqjciora

domurst

Chciałbym się dowiedzieć czy męscy perfumomaniacy są także maniakami motoryzacji. Z jakimi autami mają, mieli, zamierzają mieć doświadczenie oraz jakie mają motoryzacyjne gusta - bo to tez wiele świadczy o charakterze kierowcy.

Dziś z braku czasu już tego nie uczynię, ale od jutra opiszę czym jeżdżę w tej chwili, czym jeździłem wcześniej i jakie są moje motoryzacyjne fascynacje i marzenia. Tym samym chciałbym aby ten wątek stał się przyczynkiem do tego typu dyskusji - nie chodzi o to by się chwalić, ale by wymienić realne doświadczenia odnośnie różnych marek, modeli, prostując, lub nie, motoryzacyjne stereotypy, których krąży wiele.

kwiatek

ja jeżdżę na zmiane raz Fiatem Pandą z silnikiem Multijet 1.3(miejski zbój) raz Nissanem Primerą z 2001r 2.0 td(stateczny dzentelmen).
zawsze jarałem sie ładnymi autkami, lecz bez przesady nei jest to moja pasja, generalnie jestem fanem japońskiej niezawodności(ostatnio designu też) i niemieckiej klasy, najlepsze autko jakie prowadziłem dotąd to Merc ML 3.2 litra automat.

belor

Jeżdżę motocyklem - Honda CB450S. Tyle w temacie Smile

maniek69

A ja rowerem Smile

zwykły góral. Tak też można.

RayFlash

RayFlash

pirath

za dzieciaka podobały mi się amerykańskie krążowniki szos, ale z tego wyrosłem Wink

jestem zwolennikiem niemieckiej solidności. aktualnie śmigam golfikiem, ale zawzięcie odkładam każdy nie wydany na perfumy grosz na wymarzone audi s6. ale idzie jak po grudzie Very Happy

z gustów podobają mi się aston martiny. nie trawię sportowych aut włoskich i wszelkich francuskich

Jordani

Aktualnie Porsche Turbo 3,8l.

aleksander

Jordani

Aktualnie tym właśnie jeżdżę Kolego. Jak można lubić auto. To tylko środek transportu, względnie dobrej zabawy;) Nie jestem z moim autem związany emocjonalnie.

Robert

Pewnie jezdzi

j2k

ja od wakacji latam yariskiem II 1,3 vvti - mega zadowolony jestem. Ekonomiczny, zwrotny i dynamiczny Smile

teraz szykuje sie na scigacza Smile

aleksander

domurst

Ja startowałem od Renault 5, który odziedziczyłem po ojcu. Nie ma sensu pisać o nim za wiele - po prostu jeździło, zdarzało się, że się psuło, ale było to auto z innej epoki, więc ucinam temat.

Pierwsze moje własne i kupione za własne to był Fiat Punto II 1.2 z 60KM na pokładzie - auto zaskakująco żwawe (niestety tylko do ok 90km/h) i zadowalające się niewielką ilością paliwa - co w czasach gdy studiowałem i z dużą częstotliwością kursów na trasie Jelenia Góra-Wrocław miało niebagatelne znaczenie. Zupełne zaprzeczenie stereotypów na temat włoskich samochodów - 3 lata jazdy i żadnej ingerencji poza zmianą oleju i filtrów. Zmieniłem go tylko dlatego, że chciałem czegoś mocniejszego - to raz, po drugie jeździć jednym autem więcej niż te 3-5 lat to dla mnie zbyt wiele. Ogólnie jeśli szukacie auta do miasta, które ma być w miarę dynamiczne w zakresie niskich prędkości, niewiele palić i ma się wcisnąć wszędzie, to jak najbardziej Punto polecam. Szukając oglądałem auta porównywalne gabarytowo, tj. Corsa, Polo, Ibiza, Clio, 206 - w Punto zdecydowanie najwięcej miejsca.

Teraz przed domem stoi kolejny Fiat - tym razem trzydrzwiowe Stilo z dieslem 1.9JTD o mocy 115KM. Auto ma wszystko czego potrzebuję - przestronne wnętrze (właściwie interesuje mnie tylko przednia część - rzadko kiedy jeżdżę w innej konfiguracji niż "ja" lub "ja+ona"), odpowiedni silnik ze sporym zapasem momentu obrotowego (coś czego baaardzo brakowało w Punto), bardzo dobrą trakcję, bagażnik wystarczający do zapakowania się na wakacje z ukochaną. Co do awaryjności to po blisko roku eksploatacji miałem do czynienia z jedną awarią - padł zestaw wskaźników (popularny "licznik") - koszt używki to 200zł i 80zł za dostosowania go pod konkretny egzemplarz. Poza tym tylko leję paliwo.

Jak już pewnie zdążyliście zauważyć, jestem fanem włoskiej motoryzacji. Nie ukrywam, że rolę decydująco odgrywa tu stylistyka - nawet podstawowe modele mają jakiś pazur i wyglądają nieszablonowo. Kolejna sprawa to mit o awaryjności (zdążyłem się już przekonać z autopsji, że to tylko mit), który sprawia, że podobne rocznikowo auta mogą być tańsze o 30-40% od konkurencji. Nadal pokutuje u nas mit że współczesne Fiaty są odpowiednikami "125p" i "Uno" - więc aut z innej epoki. Ale mi to nie przeszkadza, dzięki temu mogę kupic taniej lepiej wyglądające i lepiej wyposażone auta.

Co do tzw. "niemieckiej solidności" to wg mnie była to prawda jakieś 20 lat temu. Teraz podzespoły są właściwie "z jednej fabryki" i pochodzenie auta ma minimalne znaczenie - różnice to kwestie stylistyki i wykończenia auta przez poszczególne marki. Mój ojciec jeździ od 8 lat "niemiecką" Octavią - właściwie bez problemów, ale znam z rodziny przypadki męczenia się z salonowymi Golfami, japońskimi wcieleniami solidności (Mazda), także kierowanie się obiegową opinią jest już w tej chwili bezsensowne. Inna sprawa, że stylistycznie, przede wszystkim auta niemieckie, to dla mnie, oględnie mówiąc "nuda i flaki z olejem" - choć i to powoli zaczyna się zmieniać - patrz nowa Astra, Passat CC czy VW Scirocco.

Co do motoryzacyjnych marzeń, to nadal jesteśmy w słonecznej Italii. Z marzeń niestety nierealnych wybieram Alfę Romeo 8C Competizione.

Wystarczy spojrzeć by się zakochać.

Jeśli chodzi o marzenia bardziej przyziemne, czyli takie, które są w stanie się realnie ziścić - pewnie za jakieś 2-3 lata będę myślał intensywnie nad wyborem - Fiat Bravo vs Alfa Romeo 159

pirath

włoskie są może i ładne stylistycznie i zrobione z "pasją" ale mechanicznie to nieporozumienie. są awaryjne i to raczej nie stereotyp bo mechanicy wieszają na nich psy nie bez przyczyny. znam kilku mechaników prywatnie i bardzo chwalą sobie te samochody ale przez pryzmat pieniędzy które zarabiają na ich naprawach Wink

jest nawet taka anegdotka: dlaczego właściciele alf nie mówią sobie dzień dobry na ulicy? - bo rano widzieli się w serwisie....

niemiecka solidność owszem ostatnimi czasy wątpliwa ale bardziej mi chodzi o przemyślane konstrukcje i dopracowane. a co do stylistyki owszem wieje nudą, ale linie mają klasyczne i ponadczasowe. renault thalia, czy nowe kanciaste megane szokowała kilka lat temu awangardową linią nadwozia a teraz mdli ludzi na sam jej widok... wolę osobiście mieć samochód o stylistyce pasującej do każdej okazji. i na zakupy, i na wypad z przyjaciółmi za miasto i na pogrzeb....
gdybym miał masę kasy to miałbym i masę aut, a każde na inną okazję a niektóre nabyte z kaprysu lub przez sentyment. np mercedesa cs 55 amg, cls 6,3 , sl 500, slr 6,3 black, goldwinga, maybacha 54 itp
p.s. to tylko z stajni mercedesa Wink